czwartek, 1 października 2015

Rozdział 3

-Nie byłem z tobą do końca szczery...-zaczął-wtedy w samolocie...
-O czym ty mówisz? -nie wiedziała o co chodzi
-Mówiłem ci, że chłopaki wysyłali mnie na te randki...
-No tak.
-To jest nie do końca prawda.- patrzył się na krajobraz- Dwa lata temu wracałem z moją dziewczyną, Kamilą do domu. Kamila była całym moim światem-ciągnął- Gdybym wtedy się zatrzymał to by żyła do dziś, a ja głupi uparłem się i jechałem dalej. W pewnym momencie zasnąłem za kierownicą i obudziłem się w szpitalu. Podobno wpadłem na metalową bramkę, Kama umarła na stole operacyjnym.- pojedyńcza łza, spłynęła po jego policzku.
-Ej Facu!- szturchnęła go- Jest impreza chodźmy się bawić.
-Ola, ale to nie wszystko...-oznajmił
-O matko!-jęknęła w duchu
-Kamila była strasznie podobna do ciebie!-wypalił
-To dlatego tak mi się przyglądałeś?- zapytała
-Poniekąd. Przepraszam cię, za to wszystko...-zaczął
-Conte! Ty bęcwale jeden!- stwierdziła że inna metoda. na Argentyńczyka nie zadziała- Ty mnie za nic nie przepraszaj, sama zgodziłam się na to.
-Nie jesteś na mnie zła?-zapytał
-Nie!Niby dla czego? Temu że przypominam ci dziewczynę, dlatego że przygarnąłeś mnie pod swój dach? Facu to ja powinnam ci za wszystko dziękować.Pewnie dla tego, Winiarski tak zareagował na mój widok.-stwierdziła
-Mało tam nie wyrżną na tej wycieraczce.- zaśmiał się
-Ciekawy byłby widok.-oboje zaczęli się śmiać
-Kończcie się tam mizdrzyć, i wracajcie do nas.-na taras wyszedł Winiar
-Zaraz.-mrukną Facu
-Całować będziecie się później, no chodźcie.

Tydzień później...
Co się wydarzyło w ciągu tego tygodnia? Nie wiele. Ola z Facu dalej grają swoją szopkę, i jak na razie dobrze im to wychodzi.
Od rana w mieszkaniu Argentyńczyka, była napięta atmosfera. Spowodowane to było powrotem jego kolegi z drużyny, a zarazem najlepszego przyjaciela Nicolasa Uriarte, który mógł ich zdemaskować.
-Facu a jak on w to nie uwierzy?-zapytała
-To się módl, aby uwierzył.-oznajmił
-Ta będę odprawiać godzinki na przemian, z gorzkimi żalami i różańcem.-stwierdziła
-To pomódl się i za mnie.-oznajmił- Zaraz jadę po niego na lotnisko.- spojrzał na zegarek
-Powodzenia.
___________________________________________________________________________________
PRZEPRASZAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Wiem dawno nie dodawałam, ale przez nawał obowiązków nie było kiedy. Ciężko było mi pogodzić, wiele rzeczy ze sobą.Przepraszam za jakiekolwiek błędy. Zanim zapomnę ten rozdział dedykuje osobie która motywuje mnie codziennie, abym nadal pisała tego bloga. Betty wielkie dzięki za wszystko. Gdyby nie ty ten blog by nie powstał.
Dzięki siostra za wszystka :-)
Misia 13