sobota, 16 lipca 2016

Rozdział 12

Olka przez resztę pracy denerwowała się bardziej niż przed maturą. Po stłuczeniu 3 szklanek schowała się na zapleczu i "pomagała" kucharzowi. A tak na serio to Bartek opowiadał jej różne historie jakich się nieraz nasłuchał gdy pracował wcześniej w barze.
-Bartek znowu opowiadasz o tym gościu co tańczył na barze?- zapytała szefowa wchodząc do kuchni
-Jak ty mnie dobrze znasz- zaśmiał się
-Oj Bartek-westchnęła-A ty co tutaj robisz?- zwróciła się do Olki-20 minut temu skończyłaś swoją zmianę-spojrzała na zegar na ścianę, a Dimitrowska w duchu jęknęła wstając z krzesła.
Przebrała się w swoje własne rzeczy i bała się z stamtąd wyjść. Już nie bała się spotkania z ojcem tylko z Facu! Ostatnio łapała się na tym że gapi się na przyjmującego, jak głupia. Nico nieraz się z tego powodu z niej śmieje. Sama nie wie co się z nią dzieje, może to te hipnotyzujące czekoladowe oczy które są takie piękne... STOP! Olka ogarnij się! Dla Conte to tylko umowa, nic dla niej nie znaczy a ten pocałunek? Kurwa Olka nie myśl tyle bo głowa cię boli. Potrząsnęła głową i wyszła z szatni, i poszła do głównego pomieszczenia gdzie czekał na nią Facu i jej ojciec. Po chłopakach ze Skry nie było śladu.
-Cześć- przywitała się
-Wyjaśnisz mi łaskawie to?- wskazał na jej brzuch
-Eee...tato bo to...-zaczęła się jąkać
-To był przypadek!- wtrącił się Argentyńczyk- Nie planowaliśmy tego.
-A co ze ślubem?-zapytał a Facu z Olką spojrzeli na siebie spanikowani
-Chyba macie zamiar bo nie pozwolę aby mój wnuk wychowywał się bez ojca?- spojrzał na przyjmującego z mordem w oczach
-Yyy... tak planujemy eee...dlatego przylecieliśmy do Polski wziąć ślub- kombinował, a Olka miała ochotę go zabić
-No mam nadzieję-klepnął latynosa w plecy
Gdy dotarli do mieszkania, Olka wybuchnęła...
-Czy ciebie kompletnie pojebała? Chyba ta siatkówka całkiem wyżarła ci rozum! Na żaden ślub się nie pisałam, a tym bardziej z tobą!- Wrzeszczała na niego
-Nie wrzeszczcie tak, bo sąsiedzi znowu będą mieli temat do plotek- w przedpokoju zjawił się Uriarte w samych gaciach
-To wytłumacz swojemu cymbałowi koleżce że żadnego ślubu NIE BĘDZIE!- wycedziła przez zęby
-JAKI ŚLUB!!!!!- wrzasnął na cały Bełchatów rozgrywajacy
-Żadnego ślubu nie będzie- oznajmił Conte
-To wytłumacz to łaskawie mojemu ojcu- oznajmiła- Ten pewnie już mi suknie szykuje.
Zamknęła się w pokoju i włączyła sobie na słuchawkach głośno muzykę aby zagłuszyć walenie w drzwi przyjmującego.
***********************************************************************************
Przepraszam wiem że krótki, ale w planach był dłuższy ale gdzieś zgubiłam wenę i nie chcę pisać na siłę.

Niedługo rozdział!

Już niedługo kolejny rozdział. Dziękuje za cierpliwość i wiem że dawno nie pisałam. Teraz czekam aż moja siostra odpowiadająca za moje błędy, go sprawdzi i publikuję. Do zobaczenia niedługo :D
                                                                                            Misia :P

wtorek, 5 lipca 2016

Czy ja zawsze muszę mieć takiego pecha?

Nie no ja mam na serio jakiegoś pecha. Ostatnio zablokowali mi bloga o Bartmanie a teraz kolejnego. Tym razem o Włodarczyku
siatkarskikopciuszek.blogspot.com
czyli Trochę inna wersja kopciuszka i znowu mam prośbę czy nie macie kontaktu z autorką tego bloga.
Z góry dziękuję za wszelaką pomoc i zapowiadam niedługo rozdział bo mam już kawałek, a nie chcę dodawać krótkich.
                                                                                                                     Misia